Quo vadis „nowy” polski ateizmie?

    Gdy ogłoszono ustanowienie nagrody za działalność na rzecz laicyzacji i sekularyzacji kraju, nijaki ks. Jan Sochoń1 powiedział, że w Polsce nastała niebezpieczna „moda na ateizm”. Czy rzeczywiście to co dzieje się w Polsce jest tylko modą? Po przejrzeniu nominacji do kryształowego świecznika, odniosłem również takie wrażenie – może pomijając to całe „niebezpieczeństwo”, ale ta „moda” zapachniała jak nazbyt trafne określenie. No bo któż został nominowany do tejże wspaniałej nagrody? Piotr Szwajcer za przetłumaczenie na polski „Boga urojonego”, Fundacja wolność od religii za słynne bilbordy „nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”, Koalicja Postęp i Świeckość za coś tam i Maria Peszek za jakąś tam płytę. Nie wymienieni przeze mnie prof. Ostoja – Majewski, Lesław Maciejewski, Zuzanna Niemer i Tomasz Chabinka stanęli na podium (jeżeli można w ogóle tak powiedzieć) za kolejno: zdjęcie krzyża, próbę zdjęcia krzyża i zdjęcie krzyża. Ogólnie budowanie świeckiego państwa polega na zdejmowaniu krzyża, albo dobrych chęci związanych z jego zdjęciem – zdejmowanie litery „t” ze ściany jest w dzisiejszych czasach w cenie. Nie mam zamiaru sprzeciwiać się szanownej kapitule (do której należeli min: Hartman, Środa i Obirek), która zadecydowała o takim, a nie innym wyborze laureatów – to mnie zupełnie nie interesuje – niech Feuerbach błogosławi im te świeczniki. Pytanie co mówią nam te nominacje o kondycji polskiego ruchu na rzecz świeckości? Ano, wiele…

    Ruch ateistyczny w Polsce jest w powijakach, dokonania wymienionych wyżej wyróżnionych „laików” to raczej próby wygryzania miejsca dla ateizmu w przestrzeni publicznej, niż poważne akty walki z anty-racjonalizmem. Zresztą, proszę nie zrozumieć mnie źle, nie mam tu do nikogo pretensji, że to na razie tak, a nie inaczej wygląda, ale z drugiej strony – szkoda, że zostaliśmy sprowadzeni do poziomu zadymiarzy, których jedyną bolączką wydają się być dwie złączone ze sobą prostopadle deski. Sprawa krzyża nigdy mnie aż tak bardzo nie męczyła – jakoś ta cała krucjata spływa po mnie jak po kaczce, bo powiedzmy sobie szczerze, to pusty nic nieznaczący symbol; bardziej mnie martwi brak etyki w szkołach, szarlatani wyzyskujący pieniądze od ludzi pod pretekstem wróżb, zbawienia i „medycyny” naturalnej czy brak opodatkowania kościoła. To, że nie podejmuje się akcji przeciwdziałającym takim zwyrodnieniom i nie ma osób żeby nagrodzić za takie działania, świadczy o jednym – ateizm to ruch w Polsce słaby, którego stać jedynie na oburzanie się na widok literki „t-e”. W porównaniu z zachodem i AAI Richard Dawkins Award, którą w tamtym roku dostała Eugenie Scott, za promowanie scjentyzmu w szkołach2, nasz Lesław Maciejewski za szczere chęci w zdjęciu krzyża wypada blado. No bo z kim my tak naprawdę walczymy: ze społeczeństwem, za to, że nas nie akceptuje? Zachód ma pod tym względem jasno określone cele – mają szalonych kreacjonistów, deprawujących młode umysły bajkami o stworzeniu świata w 7 dni. W Polsce ekwiwalentem tej sprawy jest problem z organizacją etyki w szkołach, nie mamy szalonych fanatyków chcących przekształcić lekcje biologii w monografy z inteligentnego projektu – co gorsza, kościół rzymsko-katolicki nie ma tak naprawdę problemu z teorią ewolucji Darwina – akceptuje ją, i na potwierdzenie może pokazać wypowiedzi papieży nie zarzucających teorii Darwina fałszu. Przeciwnik polskiego nowego ateizmu to nie ewangelicka hołota w wydaniu amerykańskim, nieznająca podstaw nauk przyrodniczych, a tacy ludzie jak Heller, Sochoń czy nieżyjący już Życiński, wykształceni znający biologie i fizykę filozofowie, którzy wiarę w siłę wyższą łączą z wynikami współczesnej nauki. Dlatego trudno potencjalnemu słuchaczowi dyskusji ateizm – kościół jasno wskazać linie podziału racjonalni „my”, a nieracjonalni „oni”.

    Zresztą kto miałby brać udział w takiej dyskusji? Polski ateizm nie wyrobił sobie jeszcze spokesmanów dorównujących pasją Terlikowskiemu czy Hołowni, pomijając fakt, że od tego co ci panowie głoszą momentami uszy bolą, to ich ciągła obecność w mediach sprawia, że nadal jesteśmy na marginesie dyskursu publicznego. Mamy oczywiście Hartmana i Środę, ale powiedzmy sobie szczerze, bardziej przydałby się nam ktoś pokroju Hitchensa, niż spokojnego i ułożonego Hartmana który jak go ostatnio widziałem u Olejnik został zakrzyczany przez Terlikowskiego i pal licho to, czy mówił z sensem, Terlikowski ma sofistyczne zacięcie, które sprawia, że przeciętny widz zacznie wierzyć, że rzeczywiście, ateizm polega na zabijaniu niemowlaków przy dźwiękach hymnu ZSRR. W sumie dlaczego miałby tak nie pomyśleć? Ateizm po swojej stronie ma Krytykę Polityczną, SLD i Ruch Palikota. I nieważne jest, czy mają one jakikolwiek związek z stalinizmem, komunizmem czy Leninem, i kto wie jeszcze z czym, ważne, że kojarzą się z polityką: a dla przeciętnego polaka ateizm + polityka = zbrodniczy system, który zabił Popiełuszkę. Kryształowe świeczniki w tym nie pomagają – to nagroda ustanowiona przez posłankę RP, która nagradza ludzi za to, czego Palikotowi nie udało się zrobić w sejmie. I tak zatoczyliśmy koło wracając do nagród, które wyróżniły osoby za to, że głośno krzyczały: „Halo! tacy jak my istnieją! Widzicie nas?! Jak tak to usuńcie krzyże, bo ich nie lubimy!”. Nie wiem, czy to dobry PR dla nowego polskiego ateizmu.

    Używałem do tej pory wyrażenia „nowy” polski ateizm z dwóch powodów: pierwszym jest oczywiście odcięcie się od stalinowskiej spuścizny jaka narosła w Polsce na tym określeniu, po drugie z głębokiego przekonania, że jednak jest to ruch zainspirowany scjentystycznym buntem jaki dokonał się na zachodzie pod przewodnictwem Dawkinsa, Harrisa i Dennetta. Nie chce gloryfikować zachodniego nowego ateizmu, ale w porównaniu z tym, co się dzieje w naszym polskim bajzlu to nie trudne. „New atheism” to ruch, który nie niesie za sobą jedynie nastawienia anty-religijnego, ale również pro-naukowe (o ile jest takie słowo) promujące racjonalizm, humanitaryzm i zdrowy sceptycyzm. A u nas co? Zamiast Shermera, reprezentuje nas Biedroń, który nie jest pewien do czego służy konwent seniorów.

Przypisy:
1No dobrze nie jest wcale nijaki, prof. Dr hab., Jan Sochoń, filozof który zajmuje się zresztą problematyką ateizmu
2Mało ciekawie to brzmi ale i tak jest lepsze od dosłownego tłumaczenia – naukowego nauczania

Autor: MW