Święta krew na sprzedaż – ile kosztuje duchowość w XXI wieku?
Kiedy zmarł Jan Paweł II, jego najbliższy współpracownik, kardynał Stanisław Dziwisz, wpadł na… genialny (czytaj: cyniczny) pomysł. Krew papieża została uznana za relikwię i zaczęła być przekazywana różnym instytucjom. Ale, jak to w Kościele, nic za darmo – krew stawała się „darem” za solidne donacje.
Czy nie brzmi to jak kiepski żart? A jednak – w 2011 roku w San Giovanni Rotondo oficjalnie „udostępniono” krew w szklanej ampułce do adoracji. Pojawiły się relacje o jej sprzedaży i o „świętych certyfikatach autentyczności”. Pytanie, czy za chwilę zobaczymy relikwiarze w formie breloczków albo “święte atomy powietrza z Watykanu”?
Kościół katolicki od wieków opiera się na “kultach relikwii”, ale sprzedaż kropli krwi to już zupełnie nowy poziom absurdu. Co będzie następne? Święte paznokcie? Papieskie włosy? A może papieska szczoteczka do zębów jako ekskluzywna relikwia premium?
Czy nie jest to jednak sprytne? Zamiast modernizować Kościół, wciąż sięga po metody rodem ze średniowiecza, które w XXI wieku mogą wydać się groteskowe. Ale jak widać – działają. Może dlatego, że mieszanka wiary, absurdu i komercji to idealny przepis na religijny biznes.