Czy Biblia to historia czy fikcja literacka?
Na łamach Onetu ukazał się ostatnio wywiad z historykiem dr. hab. Łukaszem Niesiołowskim-Spanò, który otwiera ponownie dyskusję nad wiarygodnością tekstów biblijnych. Pomimo popularnej narracji, że Biblia zawiera wiele „wartościowych historycznie szczegółów”, badania archeologiczne i historyczne coraz częściej wskazują, że główne wydarzenia przedstawione w Piśmie Świętym to w dużej mierze kreacje literackie o charakterze teologicznym lub perswazyjnym.
Z perspektywy antyteistycznej, trudno nie zauważyć, że teksty te były narzędziem kształtowania władzy i utrwalania dogmatów. Jak podkreśla historyk, wiele kluczowych opowieści, takich jak potop, plagi egipskie czy wyjście Izraelitów z Egiptu, to narracje mityczne, które nie znajdują potwierdzenia w badaniach naukowych. Podobnie wielkie państwo Dawida i Salomona to „kreacja literacka” mająca pokrzepiać serca, a nie oddawać fakty historyczne.
Jeśli spojrzeć na Biblię jako zbiór symboli i literackich obrazów, można docenić jej rolę w historii intelektualnej, ale jak długo religijne instytucje będą przedstawiać ją jako literalną prawdę? Czy nie jest to celowe wprowadzanie w błąd w celu utrzymania wpływu i kontroli?
Antyklerykalnie można również zapytać: jak długo Kościół będzie ignorować ustalenia nauki, trzymając się mitów jako podstawy swojej władzy? Jak mówi sam historyk: „Nie zawsze autor biblijny mówi nam prawdę”. A skoro tak, czy nie czas na przewartościowanie podejścia do tego tekstu i jego wpływu na życie społeczne i polityczne?
Biblia to literatura piękna, a nie dokument historyczny. Czas, aby instytucje religijne przestały używać jej jako narzędzia do kształtowania polityki i moralności, bo opieranie się na „zmyśleniach” – jak to ujął badacz – prowadzi tylko do ignorancji. Nauka daje nam narzędzia do krytycznego spojrzenia na te teksty, a my powinniśmy z nich korzystać.
Jakie jest Wasze zdanie? Czy Biblia wciąż powinna być traktowana jako fundament moralny i historyczny?
źródło: Onet.pl